Projekt Polacy Projekt Polacy
1012
BLOG

NA DESCE I W WEŁNIANYCH SKARPETACH

Projekt Polacy Projekt Polacy Polityka Obserwuj notkę 8

 

 


W poprzednich wpisach przypomnieliśmy opinie cudzoziemców o Polakach, wypowiadane tak przez naszych przyjaciół, jak i zaciekłych wrogów. Gilbert Keith Chesterton pisał o polskiej szlachetności, a najsłynniejszy przywódca socjalistów-narodowych przypisywał nam takie cechy, jak: zaradność, inteligencja i umiejętności adaptacyjne. Dzisiaj dwa kolejne cytaty. Pierwszy przypisuje się Napoleonowi Bonaparte, drugi, przytoczony przez historyka Normana Daviesa, jest potocznym powiedzeniem angielskim. Oto one:

„Zostawcie to Polakom. Dla nich nie ma nic niemożliwego.”

Napoleon Bonaparte

„Jest u nas takie powiedzenie: Jeśli muszę pójść do dżungli, to najlepiej, gdy będę miał za towarzysza Polaka. Jesteście wierni, trzymacie się do końca razem. Starsze pokolenie Anglików zaświadczy też, jakimi świetnymi jesteście żołnierzami.”

Norman Davies

Pierwszy z cytatów mógłby odnosić się również do zaradności życiowej, ja jednak sądzę (biorąc pod uwagę kontekst), że odnosi się do polskiej waleczności i do umiejętności militarnych. Polsce nigdy nie brakowało odważnych obrońców Ojczyzny, natomiast na skutek ‘zużycia się materiału dowódczego’ w ciągu długich wojen wieku XVII, oraz zapóźnień w edukacji militarnej, w pewnym momencie zaczęło Jej brakować dowódców. Z tego stwierdzenia można wysnuć taki (dalszy) wniosek, że wszelki kolejny zamach na Polskę rozpocznie się od zamachu na dowódców. Celem takiego zamachu będzie podkopanie morale armii oraz podważnie zaufania społeczeństwa do możliwości obronnych własnych sił zbrojnych.

Podobna w tonie jest wypowiedź Normana Daviesa, łamiąca stereotypy na temat tego, jak Brytyjczycy postrzegają Polaków. ‘Chodzenie po dżungli’ wydaje mi się pochodzić jeszcze z czasów kolonialnych, a jeśli miałbym przyporządkować tej opinii jakieś cechy charakteru, to będą to: lojalność wobec osób połączonych wspólnotą losów, gotowość do ofiarności i pomocy, odwaga w obliczu trudności niebezpieczeństw, inteligencja i – ponownie – zaradność.

Można zapytać: jak to się dzieje, że wobec takich właśnie, przypisywanych nam przez obcych cech, nie potrafimy poradzić sobie z antyrozwojową polityką kolejnych rządów, które, jeśli ku czemuś zmierzają, to ku wyludnieniu Polski, deindustrializacji, katastrofie systemu zdrowia, szkolnictwa wyższego i nauki. Jedyne, co się w Polsce buduje, to infrastruktura transportowa. Wiemy, że ten proces służy dzisiaj ‘kolesiom’, wykonującym kontrakty najdrożej na świecie, i drenowaniu portfeli polskiego podatnika. Pytanie jednak, komu będzie ona służyła w przyszłości, skoro nasza liczebność spada w tak zastraszającym tempie?

Czy drogami tymi w przyszłości pomkną polscy emeryci, by wypoczywać jeśli nie pod palmami, to chociaż pod gruszą? Wątpliwe,  gdyż według wszelkich znaków na niebie i ziemi, i zgodnie z umiejętnością liczenia w zakresie szkoły średniej, przyszli emeryci dostaną równowartość (o ile w ogóle dostaną) kilkunastu litrów paliwa na miesiąc.

Być może odpowiedź da się odnaleźć w uwadze, tym razem naszego rodaka, Feliksa Konecznego, który miał stwierdzić: „Uczciwość należała do natury ludu polskiego”. Uczciwość własna rodzi przekonanie o uczciwości innych, a to przekonanie, jakkolwiek szlachetne, przy braku ostrożności może łatwo prowadzić do łatwowierności, do nadmiernego optymizmu, i do skłonności do ulegania złudzeniom. Gdzieś przeczytałem bon mot powstały wśród żydowskiej diaspory w Ameryce, a odnoszący się do losu Żydów niemieckich w latach trzydziestych XX wieku. „Żydzi niemieccy” - głosił ten bon mot - „dzielą się na optymistów i pesymistów. Optymiści skończyli w Dachau i Auschwitz, pesymiści dożyli godnej starości w Miami”. Osobiście nie sądzę, by groziło i nam wytrzebienie – próba jego przeprowadzenia zakończyłaby się prawdopodobnie zniszczeniem z takim trudem budowanej dla kogoś infrastruktury. Nasze, w pierwszych akapitach opisane, cechy bojowe predystynują nas do skuteczności w oporze zbrojnym. Nas trzeba więc ‘przechytrzyć’, licząc na naszą dobroduszność i naiwność, wynikające z wiary w człowieka, jego godność, prawdomówność, poczucie honoru i wstydu. Trzeba nas, używając słowa wciąż funkcjonującego w polszczyźnie, oszwabić.

Ponieważ w jakimś momencie ‘oszwabianie’ musi stać się oczywiste, a to z powodu widma nędzy i głodu, wobec tego na wszelki wypadek trzeba nas jeszcze skłócić i podzielić. Abyśmy, już przejrzawszy na oczy, zamiast chwycić za kije i kamienie (na porządniejsze metody stawiania oporu nie będzie nas stać z powodu nędzy), zaczęli się wzajemnie obwiniać o naiwność i głupotę.

Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, by zamiast entuzjazmować się kolejnymi medialnymi ‘ustawkami’, zacząć się organizować i jednoczyć. ‘Mama Madzi’ ma wikt i opierunek do późnej starości, Trynkiewicz, jako egzemplarz trzeciej płci, też może liczyć na zapomogę, liderzy polityczni znajdą godziwe warunki bytu na Wschodzie, Zachodzie, bądź nawet w Tropikach (gdzie się który przysłużył), a my zostaniemy na lodzie. Mamy co prawda ‘złotego’ panczenistę, który na lodzie radzi sobie świetnie, ale on trenował latami... Na desce i w wełnianych skarpetach w konsekwencji braku torów lodowych, co pokazały media, ale jednak: zaradnie i skutecznie. Czasu zostało niewiele... Może by tak chociaż ‘Orliki’ przekształcić na strzelnice?

 

Rolex

doskonalenie - samodzielność - życzliwość

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka