Projekt Polacy Projekt Polacy
1360
BLOG

Edukacja domowa a edukacja powszechna

Projekt Polacy Projekt Polacy Rozmaitości Obserwuj notkę 6

Temat edukacji jest jednym z głównych obszarów zainteresowania osób działających w ramach Projektu. Z tego względu ostatnie spotkanie wspólnoty obywatelskiej poświęcone było tematowi edukacji domowej. Uznaliśmy bowiem, że jest to kwestia istotna oraz ciekawa dla wielu z nas.

Na nasze zaproszenie odpowiedzieli państwo Gucza - od lat edukujący swoje dzieci właśnie w ramach edukacji domowej. Tak, jak się tego spodziewałem - zarówno przygotowana prezentacja, jak i późniejsza dyskusja na forum obywatelskim były bardzo ciekawe. Zwłaszcza, że w spotkaniu uczestniczyli również nauczyciele systemu edukacji powszechnej. Momentami było nawet całkiem... iskrząco! ;)

Sformułowane wnioski były jednak konstruktywne, co więcej - zaskakująco optymistyczne, jeżeli chodzi o współistnienie, komplementarność, a nawet możliwości sojuszu pomiędzy tymi, tak odległymi formami edukacji. Wiele musi się zmienić, aby tak się stało, jednak - jest to możliwe!

Wnioski ze spotkania zasługują na osobny wpis, jednak do czasu przygotowania go zapraszam do zapoznania się z tekstem pani Joanny Woronieckiej-Gucza, napisanym na naszą prośbę.

Perspektywa edukacji domowej, argumenty za i przeciw - to po prostu trzeba wiedzieć, jeżeli chce się rzeczowo dyskutować o przyszłości edukacji w Polsce.

Zapraszam do lektury!

Jacek 'eFlash' Małkowski

Szef Projektu Polacy

 

***

Edukacja domowa a edukacja powszechna

Edukacja domowa, chociaż wciąż marginalna, nie jest zjawiskiem nowym. Edukacja w domu kojarzy się jednoznacznie z tradycją ochrony wartości chrześcijańskich oraz ducha polskości podczas zaborów i okupacji. Pierwotnie była naturalnym zjawiskiem silnie związanym z dworem szlacheckim. Dwór, ostoja polskości i tradycji, zapewniał godziwy byt jego mieszkańcom, jednocześnie dbając, aby młode pokolenie zachowało wiarę ojców, miłość do ojczyzny i szacunek do obowiązujących obyczajów. Dwór był zatem zawsze swoistą szkołą życia, a podczas zaborów - ostoją tradycji, polskości i nadziei na wolną Polskę.

Obecnie edukacja domowa w Polsce podejmowana jest przez rodziców z bardzo różnych powodów, najczęściej dlatego, że tradycyjna szkoła nie jest w stanie odpowiedzieć na rzeczywiste potrzeby rodzin. Szkoła, zamiast służyć rodzinom pomocą w kształceniu i wychowaniu dzieci, realizuje bardziej interesy państwa, które niestety nie są tożsame z interesem rodzin - rodziców czy samych dzieci.

Współczesna szkoła, z jej obowiązkiem wpisanym w konstytucję, swoje korzenie ma w pruskim prawodawstwie, sięgającym czasów rozbiorów. W interesie państwa było wykształcenie nie tylko posłusznych żołnierzy, uległych robotników, ale przede wszystkim karnych obywateli. Szkoła była narzędziem, którym ten interes należało zabezpieczyć, nie licząc się z rzeczywistymi potrzebami społeczeństwa.

W Polsce szkoła mniej lub bardziej służyła interesowi państwa. Był i taki okres w naszej historii, kiedy to służyła jak najbardziej człowiekowi. To właśnie dzięki polskiej szkole okresu międzywojennego mamy tak wspaniałych bohaterów, którzy są wzorem patriotyzmu, heroizmu, braterstwa, oddania, poświęcenia. To przecież maturzyści słynnego Batorego są obecnie patronami wielu szkół oraz harcerskich drużyn.

W czasach PRL-u szkoła służyła silnej ofensywie ideologicznej. Obecnie ten stan tylko się pogłębia. Bliżej zatem polskiej szkole do pruskiej doktryny niż do kultury polskiego dworu szlacheckiego.

Edukacja domowa nie zawsze jest podejmowana jako ratunek przed szkołą, często jest to po prostu sposób życia. Rodziny podejmują ten trud, gdyż bliżej im do tradycji polskiego dworu niż do pruskiego porządku.

Szkoła ze swoim pruskim odcieniem jest czymś zdecydowanie obcym w polskiej tradycji. Znamienne, że w Preambule do Ustawy z dnia 7 września 1991 roku o systemie oświaty czytamy, iż wychowanie za podstawę przyjmuje uniwersalne zasady etyki, respektując chrześcijański system wartości. Ustawa jasno również stwierdza (art. 1, pkt 2), iż "system oświaty zapewnia w szczególności wspomaganie przez szkołę wychowawczej roli rodziny". Wpisuje się to zatem w klasyczną koncepcję wychowania, w której to rodzina jest w pełni odpowiedzialna za wychowanie dziecka, natomiast wszelkie instytucje mogą i powinny pełnić funkcję służebną.

Szkoła w Polsce, aby była szkołą na wskroś polską, winna zbliżyć się do idei szlacheckiego dworu - ostoi klasycznego wychowania. Byłoby to z korzyścią dla wszystkich. Tym bardziej, że wychowanie klasyczne jest mocno ugruntowane w polskiej tradycyjnej myśli wychowawczej, która czerpie z greckiego i rzymskiego antyku. Jej podstawą teoretyczną jest pedagogika Sokratesa, Platona i Arystotelesa, rozwinięta i sprecyzowana przez kulturę chrześcijańską, zwłaszcza w średniowieczu przez scholastyków. Była ona też podstawą prac Komisji Edukacji Narodowej.

Szkoła zatem, w rozumieniu klasycznym, nawiązując do spuścizny antycznej, za cel stawić sobie winna rozwój człowieka jako osoby. Służyć temu ma zarówno kształcenie, jak i wychowanie. Celem nadrzędnym jest szeroko rozumiane dobro: celem kształcenia - rozwój intelektualny, a celem wychowania - rozwój moralny.

Skutek takiego podejścia jest również dwojaki. Klasyczne kształcenie zaowocuje poznaniem i rozumieniem prawdy o świecie, a klasyczne wychowanie - prawidłowymi relacjami osobowymi.

Szkoła w Polsce powinna zatem służyć rodzinom pomocą w zakresie edukacji, czyli kształcenia i wychowania dzieci, niezależnie od tego, czy te dzieci większą część czasu spędzają w szkole czy w domu. Zwłaszcza, że nawet dzieci edukowane w domu, zdają egzaminy w szkole, przed szkolną komisją egzaminacyjną.

Należy zatem zmienić sposób prowadzenia szkolnej edukacji, tak aby był on bardziej otwarty na różnego rodzaju wyzwania. Porzucić rywalizację na rzecz rozwijania umiejętności pracy zespołowej. Łatwo jest mi sobie wyobrazić gminną szkołę jako antyczną agorę, gdzie uczniowie spotykaliby się, jedni codziennie, inni okazjonalnie, aby pod okiem oraz z czynnym wsparciem nauczyciela-mistrza zdobywać wiedzę i umiejętności podczas wspólnej pracy.

W założeniach szkoła dysponuje odpowiednim zapleczem, bazą, wykwalifikowaną kadrą, a w końcu doświadczeniem, aby dobrze wspierać wszelkie edukacyjne inicjatywy – niezależnie od tego, czy pochodzą one z klasy szkolnej, pokoju nauczycielskiego, czy salonu rodziców. W rzeczywistości mało jest w Polsce szkół wspierających rodziny, a takie, które wspierałyby edukację domową, można policzyć na palcach jednej ręki (no może dwóch). W skali kraju jest to ilość śladowa. Wskutek tego rodziny chcące edukować domowo, są zmuszone do wybrania szkoły tak oddalonej od miejsca zamieszkania, że nie są w stanie korzystać z oferowanej przez nią pomocy. W skrajnych przypadkach kontakt ze szkołą ogranicza się tylko do jednego spotkania rocznie - w czasie egzaminów.

Ten brak jest obecnie kompensowany poprzez integrację społeczności edukującej domowo. Rodziny pomagają sobie poprzez wymianę doświadczeń, wzajemne wsparcie w realizacji różnych projektów edukacyjnych - wspólne wyjścia do muzeum, zajęcia warsztatowe z konkretnych przedmiotów. To wszystko jest niezwykle cenne. Zwłaszcza na wyższych etapach edukacji potrzebna jest pomoc nauczyciela - specjalisty z danej dziedziny (bo nikt z rodziców nie jest omnibusem), który może stać się mistrzem dla dociekliwego nastolatka.

Edukacja domowa pozwala na indywidualne podejście do każdego dziecka, chroni je przed plagami współczesnej szkoły - seksualizacją i wulgaryzacją. Jednocześnie sprzyja integracji rodziny, umożliwia niezakłócone przekazywanie ważnych dla rodziców wartości. Sądzę jednak, że wspierająca kadra nauczycielska, służąca swoim doświadczeniem oraz wiedzą, może nawet pasją, byłaby bardzo inspirująca dla młodych ludzi uczących się poza murami szkoły. Dlatego uważam, że edukacja domowa to szansa i wyzwanie dla współczesnej polskiej szkoły.

Joanna Woroniecka-Gucza

doskonalenie - samodzielność - życzliwość

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości