Projekt Polacy Projekt Polacy
335
BLOG

Euro Freak Show, czyli - patrz, gdzie leziesz!...

Projekt Polacy Projekt Polacy Rozmaitości Obserwuj notkę 3

 

 

Głosy oburzenia lub poparcia – słowem spory harmider, który powstał po występach „baby z brodą” na Eurowizji, uważam za mocno przesadzony. Powiem więcej, do pewnego stopnia nawet mnie ta wrzawa rozbawiła.

W każdym cyrku był kiedyś namiot dziwadeł. Ukryty za innymi, bardziej okazałymi namiotami, gdzieś tak w głębi, wstydliwie schowany. Zaspokajał bardzo konkretne potrzeby bardzo konkretnej klienteli. Ta część gawiedzi, której potrzeb nie zaspokoiły pokazy żonglerki, łykanie ognia i dzikie bestie, udawała się tam chyłkiem, złakniona perwersyjnych doznań.

W anglosaskiej kulturze namiot ten nosił miano „freak show” i raczej nie był miejscem, w którym pojawiali się szanowani obywatele.

Takie miejsca były zawsze, bo zawsze pojawiały się tego typu zwyrodniałe potrzeby wśród ludzi, a różni zaradni na popyt odpowiadali… Czegóż tam nie było! - wszelkie choroby i zniekształcenia, zwyrodnienia i kalectwo, nadmierna liczba kończyn lub ich brak… ach, długo by wymieniać! Poprzestańmy na tym i spójrzmy na zdjęcia z galerii... Jak widać - tak było, jak widać – tak jest i zapewne - tak będzie.

A jaki z tego morał? Patrz, gdzie leziesz, drogi Czytelniku! Bo gdy nie patrzysz, to nagle możesz się znaleźć na „Freak Show”! I nie miej wtedy pretensji do innych, bo nikt Cię tam siłą nie ciągnął. A skoroś sam poszedł…

I nie ma znaczenia, że namiot okazalszy, że czyściej i światła więcej. To zaledwie oprawa. A motyw główny – żerowanie na cudzym nieszczęściu i wykorzystywanie go dla zdobycia pieniędzy, rozgłosu – ten sam od wieków.

Wielu krzyczy, że to upadek cywilizacji, że jak tak można – no sodomia i gomoria, po prostu! Moi drodzy, trochę samokrytyki! Przecież ten namiot taki jest dzisiaj wielki, taki widoczny i gwarny, bo ma tak liczną klientelę! Ośmieliliśmy organizatorów. Jak by ludzie nie chodzili tam tak masowo, to dalej byłby to obskurny namiot, schowany na tyłach cyrku, do którego chyłkiem i w półmroku… 

Ja problemu nie mam – cyrku w ogóle nie lubię i wcale tam nie chodzę. Nie grozi mi, że znajdę się tam, gdzie nie chcę. I Wy też nie musicie chodzić tam, gdzie żołądek podchodzi Wam do gardła. A to, że ktoś organizuje sobie „Freak Show” i ma odpowiednią klientelę? Przykre, i tyle.

Nie wymagajcie za wiele. Zauważcie, że chociaż to wielkie, głośne i błyskające, to… przecież wciąż tylko cyrk. I warto pamiętać, który to namiot w cyrku… i kto tam chodzi.

Jacek 'eFlash' Małkowski

 

 

doskonalenie - samodzielność - życzliwość

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości